1 sierpnia 1994 r. zakończono wydobycie węgla w Kop "Michał". Symboliczna "Ostania tona węgla" uświadomiła wszystkim że coś sie skończyło, od czego nie ma odwrotu. Pokopalniane tereny zostają powoli wchłaniane przez różne spółki i przedsiębiorstwa tworzące nowe miejsca pracy. Gdyby nie wysoka wieża szybu "Krystyn", komin starej kotłowni, pomnik obrońców kopalni i mozaika z górniczym motywem, nie było by widocznych śladów kopalni w Michałkowicach. Z tego co mi wiadomo i zasłyszałem plany były inne. W latach 80-tych ubiegłego wieku przezbrojono (wymieniono) całą konstrukcję szybu do poziomu 540 m i postawiono nową wieżę, która stoi obecnie, była też przymiarka do nowej maszyny wyciągowej. Były to przygotowania do pogłębienia szybu do głębokości ponad 700 m gdzie zalega pokład dobrego węgla, ale zametanowanego, co wiązało by się z przeklasyfikowaniem kopalni na gazową i z ogromnymi kosztami.
Na bazie starego budynku, maszyny wyciągowej szybu "Krystyn", wieży szybowej i placu powstał "Park Tradycji", który młodszym pokoleniom przypomina o byłej kop. "Michał". Gwoli ścisłości, parowa maszyna wyciągowa, która prezentowana jest w główny pomieszczeniu "Parku Tradycji" nie ma nic wspólnego z tym szybem. Została przeniesiona z szybu "Staszic II" kop. Siemianowice rej. Ficynus i dodatkowo jeszcze została mówiąc delikatnie "okaleczona" - odcięto prawie 40 % bębna linowego.Bardzo dobrze pamiętam tę maszynę pracującą pod pełną parą na szybie "Staszic II".
Dla pełnego obrazu likwidacji kopalni należałoby wspomnieć o tragicznym wypadku. W dniu 10.X.1994 r. na zmianie B wydarzył się śmiertelny wypadek. Do szybu "Krystyn" wpadł pracownik oddz. szybowego, był moim kolegą (na zdjęciu z prawej). Jakiś tydzień przed uroczystością "Ostatniej tony węgla" z racji prac pomiarowych w szybie "Krystyn" zrobiłem sobie pamiątkowe zdjęcie przy wózkach z tym węglem, przygotowanych do uroczystości i umieszczonych na poziomie 240 m. Wtedy, robiąc to zdjęcie, nawet by mi na myśl nie przyszło, że dojdzie do takiego tragicznego wypadku.
Na przysłowiowe otarcie łez dyrekcja kopalni zafundowała wszystkim pracownikom z okazji "Ostatniej tony węgla"wielką imprezę rozrywkową z piwem i krupniokami.
Też na tej dziwnej stypie byłem, krupnioki jadłem i piwo piłem. Tylko okolicznościowe pamiątki rozdawane w czasie tej uroczystości przypominają mi dzień zamknięcia kop. "Michał".
W blogu wykorzystałem fragmenty filmu kolegi Jana Ungra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz