poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Nie dowierzałem

Przechodząc rano w Wigilię 1988 roku ówczesną ulicą 15-go Grudnia (dzisiaj ulica Kościelna) zerknąłem na zegar kościoła i w pierwszej chwili nie mogłem uwierzyć. Nie było krzyża na wieży. Podszedłem bliżej: Jest! Wisi złamany, opiera się o wieżę!

Szybko poszedłem do domu po aparat i zrobiłem zdjęcie. Krzyż mógł się w każdej chwili oderwać i spaść na dach kościoła, a nawet na ludzi przechodzących obok kościoła. Żeby zapobiec takiemu przebiegowi wydarzeń musiał być zabezpieczony. Zadania tego podjął się Pan Jan Giża, ten sam mistrz kowalski, którego opisałem w historii U kowala ciężka robota i Wielkie było poruszenie. Pan Giża bardzo często bezinteresownie pomagał w różnych przedsięwzięciach na rzecz michałkowickiej parafii i z pewnością czyniłby tak dałej, gdyby mu wiek na to pozwolił.

Proszę sobie wyobrazić jak bardzo ta akcja była niebezpieczna. Pan Giża obwiązany liną konopną wychylał się z okienka w wieży pod samym krzyżem i zarzucał liną dookoła niej. Po któryś tam razie udało się i krzyż został prowizorycznie przywiązany do wieży. W akcji zabezpieczania brały jeszcze udział dwie osoby, m.in. kościelny - Pan Jurkiewicz. Po demontażu uszkodzonego krzyża i gałki (kuli) znaleziono w nim dokument z 1904 roku, upamiętniajacy poświęcenie i posadowienie krzyża na wieży, oddajmy więc "głos" dokumentom.

W nowym krzyżu umieszczono z powrotem stary dokument i nowy, opisujący powyższe wydarzenie. Kopie tych dokumentów znajdują się w kronice parafialnej św. Michała w Michałkowicach.

W tym miejscu należy się jeszcze małe sprostowanie. Nowy krzyż wykonał Pan Stefan Roskosz tak jak jest napisane w dokumencie, natomiast miedzianą kule naprawił Pan Jan Giża (przyp. autor).

Na szczycie krzyża znajdował sie kiedyś kogut wykonany z miedzianej blachy, który mógł sie obracać w zależności od kierunku wiatru. W Piśmie Świętym symbol koguta występuje podczas wyparcia się świętego Piotra, które wczesniej zapowiedział Chrystus. Jak sobie przypominam z opowiadań ojca przed wojną kogut na krzyżu był blaszany, ale z jakiegoś powodu spadł i rostrzaskał się o ziemię, nie czyniąc nikomu krzywdy. Zainteresowanych wyglądem krzyża z kogutem odsyłam do obejrzenia krzyża kościoła św. Jana i Pawła Męczenników w Katowicach-Dębie.

*Zdjęcia ze zbiorów autora