niedziela, 3 grudnia 2017

Rowery, piłka i prawie cyrkowa jazda

To kró­kie zda­nie naj­le­piej od­da­je cha­rak­ter za­po­mnia­nej już dzi­siaj dys­cy­pli­ny, ja­ką by­ła pił­ka ro­we­ro­wa, a mo­że na­dal jest? Czy pił­ka ro­we­ro­wa zo­sta­ła już za­po­mnia­na – nie do koń­ca. Ta dys­cy­pli­na jest cią­gle po­pu­lar­na w Au­strii, Bel­gii, Wło­szech, Cze­chach, Fran­cji, Niem­czech, Ja­po­nii, Da­nii, Ro­sji czy Szwaj­ca­rii.

Ten ro­dzaj dys­cy­pli­ny spor­to­wej wy­my­ślił w 1893 ro­ku Ni­cho­las Edward Kauf­mann – Nie­miec ame­ry­kań­skie­go po­cho­dze­nia. Był on zna­nym “ar­ty­stą” ro­we­ro­wym, któ­ry ćwi­czył pro­wa­dze­nie pił­ki za po­mo­cą ko­ła ro­we­ro­we­go. Swo­im po­my­słem za­ra­zil kil­ku swo­ich przy­ja­ciół i wpro­wa­dził ele­men­ty spor­to­wej ry­wa­li­za­cji. Osta­tecz­nie pił­ka ro­we­ro­wa zo­sta­ła za­pre­zen­to­wa­na ofi­cjal­nie w Niem­czech w 1901 ro­ku.

W Pol­sce, a przede wszyst­kim na Ślą­sku, pił­ka ro­we­ro­wa cie­szy­ła się du­żą po­pu­lar­no­ścią. Już przed woj­na­mi Ślą­za­cy mie­li stycz­ność z nie­miec­ki­mi i cze­ski­mi za­wod­ni­ka­mi i pod­pa­try­wa­li ich do­ko­na­nia i tech­ni­ki w tej dys­cy­pli­nie. Na Ślą­sku po­wsta­ło kil­ka sek­cji pił­ki ro­we­ro­wej, w ta­kich mia­stach jak: Sie­mia­no­wi­ce Ślą­skie, Ja­nów, Ka­to­wi­ce (przy dru­ży­nach Ko­le­jarz Pio­tro­wi­ce, Start Ka­to­wi­ce) czy Cho­rzów (przy dru­ży­nie Ru­chu Cho­rzów). W la­tach 50-tych i 60-tych pol­ska li­ga pił­ki ro­we­ro­wej zo­sta­ła zdo­mi­no­wa­na przez bliź­nia­ków, bra­ci An­to­nie­go i Bru­no­na Skrzyp­czy­ków z Sie­mia­no­wic Ślą­skich. Na pew­no nie by­ło przy­pad­kiem, że w Sie­mia­no­wicach po­wsta­ła sek­cja pił­ki ro­we­ro­wej. Już w 1899 ro­ku zna­ny dzia­łacz Dr Jan Stę­ślic­ki za­ło­żył pierw­szy klub ko­lar­ski, któ­ry w du­żej mie­rze był za­ląż­kiem pił­ki ro­we­ro­wej.

Nie by­ło na nich „moc­ny­ch”, na­zy­wa­no ich „Cyr­kiem bra­ci Skrzyp­czy­kó­w”, zdo­by­li w su­mie sześć ty­tu­łów Mi­strza Pol­ski. Za­mi­ło­wa­nie do pił­ki ro­we­ro­wej wzię­ło się u nich z fa­scy­na­cji brać­mi Paw­łem i Wal­te­rem Po­rę­ba­mi, tre­no­wa­li też ko­lar­stwo w Gwar­dii Ka­to­wi­ce.

Bra­cia Po­rę­bo­wie – jak wspo­mi­nał Pa­weł Po­rę­ba – już w 1928 ro­ku za­czę­li ćwi­czyć i i uczyć in­nych tech­ni­ki pił­ki ro­we­ro­wej, że­by mieć part­ne­rów do gry. W kry­zy­so­wych la­tach mię­dzy­wo­jen­nych do­ryw­czo wy­stę­po­wa­li w cyr­ku. Tu kró­ciut­ki fil­mik z ich cyr­ko­wy­mi wy­stę­pa­mi w 1939 ro­ku.

W la­tach trzy­dzie­stych two­rzy­li sil­ny ze­spół w pił­ce ro­we­ro­wej, a w la­tach 1946–1949 by­li Mi­strza­mi Pol­ski w tej dys­cy­pli­nie. W sie­ci zna­la­złem kró­ciut­ki fil­mik z me­czu pił­ki ro­we­ro­wej Cze­cho­sło­wa­cja­–Pol­ska z 1948 ro­ku. Z ko­men­ta­rza do fil­mu nie wia­do­mo czy na­szy­mi za­wod­ni­ka­mi by­li bra­cia Po­rę­bo­wie czy Skrzyp­czy­ko­wie. Da­ta – 1948 rok – wska­zu­je, że ra­czej by­li to bra­cia Po­rę­bo­wie.

Jak so­bie przy­po­mi­nam, w Mi­chał­ko­wic­kim par­ku Gór­nik chy­ba dwa ra­zy z oka­zji ja­kichś fe­sty­nów po­dzi­wia­łem ja­ko chło­pak po­pi­sy bra­ci Skrzyp­czy­ków (wte­dy jesz­cze nie zna­łem ich na­zwisk). Po­dzi­wia­łem to du­żo po­wie­dzia­ne, po­nie­waż ra­czej pró­bo­wa­łem prze­ci­snąc się przez cia­sny kor­don do­ro­słych, szczel­nie ota­cza­ja­cych ma­lut­kie “bo­isko”, a wła­ści­wie drew­nia­ny po­dest, na któ­rym roz­gry­wa­no po­ka­zo­wy mecz pił­ki ro­we­ro­wej.

Wi­docz­nie to ma­łe „bo­isko”, ma­ją­ce 11 m na 14 m i za­sa­dy gry – mecz rap­tem tr­wał dwa ra­zy po 7 mi­nut, spo­wo­do­wa­ło, że me­cze by­ły or­ga­ni­zo­wa­ne ja­ko do­da­tek do więk­szych im­prez spor­to­wych. Ze wzglę­du na krót­ki czas ku­mu­lo­wa­no kil­ka me­czów pod rząd, aby przy­cią­gnąć więk­szą ilość wi­dzów. Naj­czę­ściej me­cze – po­ka­zy pił­ki ro­we­ro­wej – by­ły or­ga­ni­zo­wa­ne w cza­sie więk­szych im­prez spor­to­wych, a tak­że cza­sach ko­lar­skie­go „Wy­ści­gu Po­ko­ju”.

Był je­den wy­jąt­ko­wy mecz, na któ­rym padł re­kord świa­ta w ilo­ści wi­dzów, oglą­da­ją­cych mecz pił­ki ro­we­ro­wej. 22-go lip­ca 1956 ro­ku na uro­czy­stym otwar­ciu „Sta­dio­nu Ślą­skie­go” na try­bu­nach zgro­ma­dzi­ło się jak po­da­ją róż­ne źró­dła oko­ło 120–130 tys. wi­dzów. Przed me­czem pił­ki noż­nej Pol­ska­-NRD ro­ze­gra­no mecz pił­ki ro­we­ro­wej, też Pol­ska­-NRD. Oby­dwa me­cze (w pił­ce noż­nej i ro­we­ro­wej) z NRD prze­gra­li­śmy, ale re­kord po­zo­stał. Z bie­giem cza­su po­pu­lar­ność pił­ki ro­we­ro­wej w Pol­sce sła­bła na ko­rzyść pił­ki noż­nej i in­nych, bar­dziej atrak­cyj­nych dys­cy­plin spor­to­wych. Ostat­nie roz­gryw­ki li­go­we w pił­ce ro­we­ro­wej ro­ze­gra­no w 1964 ro­ku. Klu­by spor­to­we li­kwi­do­wa­ły sek­cje nie­atrak­cyj­ne i nie­do­cho­do­we, gó­rę bra­ła eko­no­mia.

Jak już na sa­mym po­cząt­ku wspo­mnia­łem, że za­po­mnia­na w Pol­sce dys­cy­pli­na cią­gle cie­szy się po­wo­dze­niem u na­szych za­chod­nich i po­łu­dnio­wych są­sia­dów. Po 1970 ro­ku me­cze pi­ki ro­we­ro­wej roz­gry­wa się na bo­isku do pil­ki ręcz­nej, na­wet do 5-ciu za­wod­ni­ków w dru­ży­nie i 2 ra­zy po 15 mi­nut. Po­dob­no ist­nie­je tak­że wer­sja roz­gry­wana na po­ło­wie tra­wia­ste­go bo­iska pił­kar­skie­go, po sze­ściu za­wod­ni­ków w dru­ży­nie.

Od 1929 ro­ku or­ga­ni­zo­wa­no Mi­strzo­stwa Świa­ta w pił­ce ro­we­ro­wej prze­waż­nie w Niem­czech. Ostat­nie MŚ od­by­ły się 2013 ro­ku w Cze­chach. Niem­cy wy­gra­li MŚ 32 ra­zy, Cze­si 25 ra­zy, a Szwaj­ca­rzy 18 ra­zy. Pol­ska pił­ka ro­we­ro­wa prze­szła nie­ste­ty już do hi­sto­rii. Dzię­ki za­so­bom In­ter­ne­tu mo­że­my so­bie obej­rzeć i po­dzi­wiać wy­czy­ny za­wod­ni­ków pił­ki ro­we­ro­wej.

Źró­dła:

piątek, 23 czerwca 2017

Akordeoniści - suplement

Naj­pierw no­si­łem się z za­mia­rem zmia­ny po­przed­nie­go po­sta pt. „Akor­de­oni­stów by­ło wie­lu”. Po­wo­dem chę­ci zmia­ny by­ły do­dat­ko­we in­for­ma­cje na te­mat ze­spo­łu akor­de­oni­stów, uzy­ska­ne od Pa­na Ada­ma Gó­rec­kie­go. Pan Gó­rec­ki ja­ko je­dy­ny z ca­łe­go gro­na akor­de­oni­stów po­zo­stał wier­ny swo­je­mu upodo­ba­niu ja­kim jest mu­zy­ka – do dnia dzi­siej­sze­go jest czyn­nym mu­zy­kiem, ale o tym w dal­szej czę­ści wpi­su. Wróć­my do za­ło­ży­cie­la ze­spo­łu akor­de­oni­stów – Pa­na Ja­na Knop­ka. Jak już wspo­mnia­łem w po­przed­nim po­ście, po­cząt­ki spo­tkań akor­de­oni­stów i ich prze­słu­cha­nia od­by­wa­ły się w je­go pry­wat­nym miesz­ka­niu. Póź­niej, dzię­ki oj­cu Pa­na Ada­ma Gó­rec­kie­go i Ra­dzie Za­kła­do­wej Ko­pal­ni „Mi­cha­ł” umoż­li­wio­no Pa­nu Knop­ko­wi ofi­cjal­nie pro­wa­dzić ze­spół akor­de­oni­stów w Do­mu Kul­tu­ry „Za­me­cze­k”. W zbio­rach Pa­na Gó­rec­kie­go zna­lazł się dy­plom, dzię­ki któ­re­mu moż­na przy­jąć do­kład­ną da­tę po­wsta­nia ze­spo­łu na 1948 rok.

Wy­ni­ka to z pro­ste­go ra­chun­ku, dy­plom zo­stał nada­ny w 1973 ro­ku z oka­zji 25-le­cia za­ło­że­nia ze­spo­łu akor­de­oni­stów, więc da­ta po­wsta­nia ze­spo­łu to 1948 rok. Po za­prze­sta­niu dzia­łal­no­ści ze­spo­łu akor­de­oni­stów Pan Gó­rec­ki udzie­lał się w róż­nych ka­pe­lach, or­kie­strach i ze­spo­łach mu­zycz­nych, a miał do te­go wsze­la­kie pre­dys­po­zy­cje, skrom­nie mó­wiąc jest mul­tiin­stru­men­ta­li­stą. Gra na for­te­pia­nie, akor­de­onie, pu­zo­nie, per­ku­sji, wi­bra­fo­nie, tu­bie i kon­tra­ba­sie.

Jak już wspo­mnia­łem Pan Gó­rec­ki do dnia dzi­siej­sze­go jest czyn­nym mu­zy­kiem. Jest dy­ry­gen­tem i pro­wa­dzi or­kie­strę „Cho­rzow­ski Brass Ban­d” w Cho­rzo­wie Sta­rym (kie­dyś by­ła to or­kie­stra dę­ta Cho­rzow­skich Azo­tów). Za­in­te­re­so­wa­nym po­le­cam stro­nę: Cho­rzow­ski Brass Band

Dzię­ku­je Pa­nu Ada­mo­wi Gó­rec­kie­mu za udo­stęp­nie­nie do­dat­ko­wych ma­te­ria­łów i in­for­ma­cji o mi­chał­ko­wic­kim ze­spo­le akor­de­oni­stów.

niedziela, 18 grudnia 2016

Akordeonistów było wielu

W ten spo­sób moż­na by by­ło spa­ra­fra­zo­wać sło­wa wiesz­cza i nie by­łoby w tym żad­nej prze­sa­dy. Gdzieś na prze­ło­mie lat 40-tych i 50-tych w Sie­mia­no­wi­cach Ślą­skich w mi­chał­ko­wic­kim „Do­mu gór­ni­ka” za­ło­żo­no ze­spół akor­de­oni­stów. Dzie­ci i mło­dzież z mniej­szy­mi lub więk­szy­mi uzdol­nie­nia­mi mu­zycz­ny­mi gar­nę­ła się do te­go ze­spo­łu, a wy­ni­ka­ło to fak­tu, iż w wie­lu do­mach znaj­do­wał się akor­de­on na któ­rym za­wsze ktoś „kon­cer­to­wa­ł” na wsze­la­kich ro­dzin­nych uro­czy­sto­ściach. Stąd nada­rzy­ła się oka­zja do pod­szko­le­nia swo­ich umie­jęt­no­ści i po­ka­za­nia się szer­szej pu­blicz­no­ści. Pro­wa­dzą­cym ze­spół był Pan Jan Kno­pek, któ­ry oprócz pro­wa­dze­nia ze­spo­łu udzie­lał w swo­im do­mu lek­cji gry na pia­ni­nie i akor­de­onie. Nie­raz wi­dzia­ło się akor­de­oni­stów tasz­czą­cych wiel­kie wa­li­zy (po­krow­ce z akor­de­onem) i zmie­rza­ją­cych do do­mu kul­tu­ry na pró­by lub kon­cert. Cza­sem ktoś z do­ro­słych lub z ro­dzi­ny po­ma­gał nieść nie ta­ki zno­wu lek­ki in­stru­ment, szcze­gól­nie w przy­pad­ku dzie­ci. Cie­ka­wost­ką mo­że być fakt, iż Pan Kno­pek z po­wo­du ja­kiejś nie­do­god­no­ści zdro­wot­nej dy­ry­go­wał i pi­sał nu­ty le­wa rę­ką, cho­ciaż był oso­bą pra­wo­ręcz­ną.

Jak so­bie przy­po­mi­nam to nie by­ło uro­czy­sto­ści lub ja­kie­goś fe­sty­nu bez kon­cer­tu gór­ni­czej or­kie­stry dę­tej i ze­spo­łu akor­de­oni­stów. Ze­spół akor­de­oni­stów brał na­wet udział w tur­nu­sach ko­lo­nij­nych, or­ga­ni­zo­wa­nych przez Ko­pal­nię Mi­chał. W trak­cie ko­lo­nii umi­lał po­byt ko­lo­ni­stom or­ga­ni­zu­jąc róż­ne kon­cer­ty. Ze wzglę­du na li­czeb­ność ze­spo­łu kon­cer­ty od­by­wa­ły się prze­waż­nie w du­żej sa­li i na ta­ra­sie „Za­mecz­ku” lub na nie­ist­nie­ją­cej już dziś du­żej sce­nie w par­ku.

Po śmier­ci Pa­na Knop­ka pie­czę nad ze­spo­łem akor­de­oni­stów prze­jął Pan Mak­sy­mi­lian Du­sza. Cho­ciaż nie był za­wo­do­wym mu­zy­kiem, a wy­uczo­nym to­ka­rzem, to śmia­ło moż­na po­wie­dzieć, że wło­żył swo­ja du­szę i ser­ce w pa­sję, ja­ką by­ło pro­wa­dze­nie ze­spo­łu akor­de­oni­stów. W pew­nym okre­sie pro­wa­dził tak­że ze­spół akor­de­oni­stów za­kła­do­we­go do­mu kul­tu­ry KWK Sie­mia­no­wi­ce. Pan Du­sza pro­wa­dził ze­spół do cza­su je­go na­tu­ral­ne­go roz­wią­za­nia, gdzieś do 1980 ro­ku. Spo­ro dzie­ci i mło­dzie­ży prze­wi­nę­ło się przez ze­spół akor­de­oni­stów. Jed­ni zy­ska­li wię­cej dru­dzy mniej, w koń­cu nie wszy­scy mu­szą być mu­zycz­ny­mi ge­niu­sza­mi.

Kie­dyś dzię­ki róż­nym ze­spo­łom mu­zycz­nym „Za­me­cze­k” tęt­nił ży­ciem. Oprócz gór­ni­czej or­kie­stry dę­tej, ze­spo­łu akor­de­oni­stów, ist­niał ze­spół gi­ta­ro­wy, ta­necz­ny, kół­ko fo­to­gra­ficz­ne, fil­mo­we, pla­stycz­ne, sek­cja bry­dża i ska­ta, kół­ko sza­cho­we, ko­ło ZBOWiD i in­ne.

A jak jest dzi­siaj? Cza­sa­mi jest gwar­no i sły­chać mu­zy­kę, gdy ktoś wy­naj­mie sa­lę na przy­ję­cie we­sel­ne lub sty­pę, w tym dru­gim przy­pad­ku jest ra­czej ci­cho…

Obec­nie, w do­bie gi­tar elek­trycz­nych i in­nych in­stru­men­tów akor­de­on ja­ko in­stru­ment ze­spo­ło­wy prze­stał być dla mło­dzie­ży mod­ny i atrak­cyj­ny. Dzi­siaj kró­lu­ją gi­tary, cho­ciaż co­raz czę­ściej wi­du­je się akor­de­on w róż­nych ze­spo­łach mu­zycz­nych lub ja­ko in­stru­ment so­lo­wy. W nie­któ­rych Do­mach kul­tu­ry po nie­ist­nie­ją­cych już ko­pal­niach czy za­kła­dach pra­cy osta­ły się jesz­cze ze­spo­ły akor­de­onistów. Tu ma­ła prób­ka jed­ne­go z nich: Ze­spół Akor­de­oni­stów – Kar­li­ku, Kar­li­ku.

Wśród po­sia­da­nych prze­ze mnie zdjęć jest jed­no wy­jąt­ko­we. Jest to zdję­cie akor­de­oni­stów w to­wa­rzy­stwie za­gra­nicz­nej de­le­ga­cji ze wscho­du. Na gło­wach uczest­ni­ków de­le­ga­cji moż­na za­uwa­żyć tur­ba­ny. Nie­ste­ty nic wię­cej na te­mat te­go zdję­cia nie mo­gę po­wie­dzieć. Mo­że ktoś wie coś wię­cej?

Nie uda­ło mi się ze­brać zbyt du­żo ma­te­ria­łów czy fak­tów na te­mat ze­spo­łu akor­de­oni­stów. Je­że­li któ­ryś z czy­tel­ni­ków blo­ga „Kto to jesz­cze pa­mię­ta” lub ktoś z wa­szej ro­dzi­ny pa­mię­ta lub po­sia­da ja­kąś wie­dzę czy ma­te­ria­ły na te­mat ze­spo­łu to pro­szę o prze­sła­nie in­for­ma­cji na ad­res e-ma­il wi­docz­ny na blo­gu. Zaw­sze moż­na do­dać lub sko­ry­go­wać fak­ty, da­ty, zdję­cia. Bę­dę wdzięcz­ny za każ­dą in­for­ma­cję.

Za udo­stęp­nie­nie zdjęć ze swo­ich pry­wat­nych zbio­rów i po­dzie­le­nie się wspo­mnie­nia­mi dzię­ku­ję: Pa­ni An­to­ni­nie Bu­jo­czek (Bie­gisz) i Pa­nu Je­rze­mu Du­szy.